Znalazłam gdzieś na lokalnej mapie zwiedzając Chew Valley nieopodal Greenfield cudowną informację, iż nieopodal urokliwego górskiego miasteczka Delph można zobaczyć pozostałości rzymskiego fortu. Nie bacząc na szereg przeszkód i inne plany na kolejny dzień wyruszyłam tam o poranku z zamiarem zdobycia fortu. Nie miałam zbyt wiele czasu, gdyż tego samego dnia miałam za zadanie zdążyć na samolot odlatujący z manchesterskiego lotniska do Charleroi, dodatkowo nie dysponowałam mapą i informacje na temat lokalizacji fortu były bardzo mgliste.
Wybrałam się tam z samego ranka, startowałam z Middleton, po 24 minutach znalazłam się w Oldham, a stamtąd kolejne 25 minut jechałam do Delph. Delph jest urocze, podobnie zresztą jak Greenfield, i szereg innych miasteczek położonych w Górach Pennińskich. Urzekają malutkimi domkami z szarego kamienia, rwącymi rzeczkami, starymi kamiennymi mostami, "zapraszającymi" knajpami i wąskimi uliczkami (i jak do cholery przeciskają się tam te rozlazłe autobusy "olbrzymy"??), a ludzie są tam niezwykle serdeczni i pomocni.
urokliwości Delph |
W Delph nie miałam pojęcia, w którą stronę pójść, aby trafić na szlak w kierunku fortu, więc chwilę kluczyłam po miasteczku, po czym zaczęłam wypytywać ludzi. Ludzie opowiadali dziwaczne historie i każdy z nich proponował inną trasę. Jeden przecudowny dziadek przyznał się, że nigdy tam nie był, choć mieszka w Delph od urodzenia, tłumaczył jednak, że idealnie wie gdzie jest to miejsce.
W rezultacie trasa stała się dla mnie jasna, jednak kiedy już byłam prawie u celu, nie mogłam już zapytać nikogo o dalszą drogę, bo nikt oprócz koni i owiec w okolicy nie był zauważalny. Zamiast pójść prosto i zwyczajnie dojść do Castleshaw, zaczęłam zmierzać nieco pod górę i dotarłam dużo powyżej miejsca, które tak naprawdę mnie interesowało.
Była to jednakże niezwykle cudowna peregrynacja, bo przeżyłam tam niesamowity stan ducha, pewnego rodzaju duchowe zespolenie z czarem angielskiej prowincji, totalne duchowe odprężenie i jakieś nadzwyczajne zharmonizowanie z otaczającą mnie naturą. Podobnie jak bohater "Sklepów cynamonowych" zostałam jakby pochłonięta i zaczarowana przez otoczenie. Ukazały się moim oczom ścieżynki sobowtóry, ścieżynki podwójne, nadzwyczaj pokrętne, kłamliwe i zwodne. Przez nie przemykały zwinne malutkie strumyczki, od których nie mogłam oderwać oczu, i one w pewnym momencie zaczęły wyznaczać mi trasę mojego szalonego, przedpołudniowego spaceru. W pewnym momencie zaszłam na koniec jakiejś łąkowej przestrzeni i droga się skończyła. Pozostało mi przedrzeć się przez murek i wtargnąć na prywatny teren, niepokojąc przy tym owce; a następnie łąkami poprzecinanymi przez wąwozy zejść w przestrzeń leżących niżej dwóch przecudownych reservoir'ów z czystą, rzekomo pitną wodą (hm.. a na brzegu jednego pasły się owieczki i zanieczyszczały ewidentnie jeziorko). Był to niezwykle urokliwy, choć odrobinę ryzykowny trip. Zmoczyłam przy tym totalnie buty, dodatkowo bardzo je obłociłam i zanieczyściłam wewnątrz, w rezultacie na lotnisku wyglądałam jak wyglądałam.
Nieopodal reservoir'ów zapytałam ponownie o drogę i przepełniała mnie wielka radość, że jestem już parę kroków od i uda mi się absolutnie osiągnąć cel.
Spotkanie z białą klaczą przypomniało mi o rytuale konsekracji panującego, którego relikty zachowały się, aż po czasy wieków średnich u co niektórych ludów celtyckich. Polegał on na tym, że w trakcie intronizacji przyszły król publicznie kopulował z białą klaczą, która następnie była zabijana, a następnie król i jego współtowarzysze ceremonii zjadali ją na kolację ( po części opis za prof . Gąssowskim, moim ulubionym profesorem zresztą, któremu zawdzięczam moje odwieczne zakochanie w sztuce pradziejowej, Prahistoria sztuki, s.141).
Pozostałości fortu rzymskiego nie były w żaden sposób widoczne z daleka, jednak kiedy byłam już zupełnie blisko fort mnie zwyczajnie zawołał, wystawiając mi na łące urokliwą dróżkę, na którą musiałam po prostu wkroczyć... i podążyłam już wtedy prosto do celu. A opowieść o samym forcie zostawię na kolejny dzień.....
...i oto moim oczom ukazał się kierunkowskaz, wskaźnik, cudowna strzałka celu;) |
....i oto najurokliwszy z najurokliwszych gate do fortu:) |